Clint Farloon do CIA trafił sam, via brytyjska operacja "Czarne tango" w
Namibii w1987 (vide: "Konkwista"), a wcześniej (1984-1985) baza
szkoleniowa 10, Grupy Oddziałów specjalnych USA w niemieckim Bad Toelz
(vide: "Najlepszy"). Uznany za superkomandosa, został
członkiem ekipy CIA realizującej w Polsce operację "Zielone jabłko" (vide: "Najlepszy"),
której triumf otworzył mu wrota karierologiczne na łonie służb specjalnych
USA. Figurą arcyelitarnego Team One uczynił go Lowa Abelman, mający już bardzo
głebokie "chody". I to Lowa musiał w Moskwie łagodzić gniew
Rosjan, gdy Clint "wyeliminował" nad Wisłą kilku ludzi GRU w 1995
(vide: "Najgorszy").
Po wyborach 4 listopada 2008 roku, gdy Ameryka wybrała
na swego prezydenta czarnoskórego Mulata wiceprezydent Dick Cheney rozwiązał
Team One proponując jednocześnie lukratywne zajęcie ochroniarzy w jego
firmie naftowej. Propozycji nie przyjęła "4", komando pułkownika Farloona.
Chwilowy brak zajęcia został przerwany przez jedynego latynoskiego członka
zespołu Ramireza, który powróciwszy w tempie ekspresowym z Meksyku
przedłożył pozostałym członkom zespołu propozycję nie do odrzucenia: miliony
za odszukanie i wymierzenie sprawiedliwości porywaczom wnuka znanego
miliardera meksykańskiego, będącego przypadkiem stryjem Ramireza.
Zaczęli
od spotkania z mecenasem Abelmanem w lokalu kontaktowym przy skraju
waszyngtońskiego Wheaton, który umówił Farloona na spotkanie z szefem
operacyjnym DEA (Drug Enforcement Administration) tym od narkotyków...
|