<%@ Language=JavaScript %> Wyspy Wirtualne z Waldemarem Łysiakiem
Strona głównaDodaj do ulubionychNapisz do nas

  WYSPY SKARBÓW

Z archipelagu wysp odnalezionych
Kolekcjonerstwo, Drodzy Państwo, nie jest nikczemne, ani idiotyczne - jest wzniosłe i uczłowiecza, wbrew zdaniu ludzi wyzbytych jakiejkolwiek pozafizjologicznej pasji, którzy czyjeś zbieractwo "con amore" traktują z lekceważeniem...

więcej

Z archipelagu wysp południowych
Michał Anioł był obłąkany! Duże umysły zawsze ocierają się o obłęd. Nawet esteta musi się zgodzić, że szaleństwo artysty to wzniosłość.

więcej

Z archipelagu wysp bezludnych
Przybyło poselstwo od chrześcijańskiego sułtana Napoleona, którego zwano Wielkim, chociaż był niewiernym psem i pijał wino. Ale był nieprzyjacielem sułtanów Rosji i Anglii...

więcej

 

  Kolebka
  
Wyspy zaczarowane
  Szuańska ballada
  Francuska ścieżka
  Empirowy pasjans
  Cesarski poker
  Perfidia
  Asfaltowy saloon
  Szachista
  Flet z mandragory
  Frank Lloyd Wright
  MW
  Łysiak fiction
  Wyspy bezludne
  Konkwista
  Dobry
  Napoleoniada
  Lepszy
  Milczące psy
  Najlepszy
  Statek
  Malarstwo Białego Człowieka 1
  Malarstwo Białego Człowieka 2
  Malarstwo Białego Człowieka 3
  Malarstwo Białego Człowieka 4
  POCZET królów bałwochwalców
  Malarstwo Białego Człowieka 5
  Napoleon fortyfikator
  Malarstwo Białego Człowieka 6
  Cena
  Malarstwo Białego Człowieka 7
  Stulecie kłamców
  Malarstwo Białego Człowieka 8
  Wyspa zaginionych skarbów
  Kielich
  Empireum tom I i II
  Rzeczpospolita kłamców
  Ostatnia kohorta
  Najgorszy
  Salon 2 część 1
  Salon 2 część 2
  Talleyrand
  Lider
  Historia Saskiej Kępy
  Mitologia świata bez klamek
  4 czyli operacja Sandbox
  Satynowy magik
  Malarstwo biało-czerwone t. 1
  KARAWANa Literatury
  Malarstwo biało-czerwone t. 2
  Życie erotyczne księcia Józefa

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  WALDEMAR ŁYSIAK ZASŁUŻONY

Z okazji trzydziestolecia pracy twórczej Waldemara Łysiaka, wydawca Exlibris, Galeria Polskiej Książki przygotował pod redakcją Bartosza Emchowicza niecodzienną pozycję: "Waldemar Łysiak w oczach: Czytelników, recenzentów, "wrogów", krytyków. W tym zbiorze wypowiedzi na temat fenomenu pisarza znalazł się również mój tekst zamieszczony w rozdziale - "OCZY PIERWSZE" Czytelnicy...



 "Łysiak buduje Katedrę"

Można uznać bez wdawania się w zbędne dywagacje, że Katedra Historii Kultury i Cywilizacji na Politechnice Warszawskiej stanowiła dla Łysiaka swoisty nowicjat. Przydługi wprawdzie, bo trwający przez 20 lat (do 1992), ale summa summarum niezwykle owocny, ponieważ pozwolił mu właściwie od początku, przy pomocy pióra rozpoczęcie budowy swojej własnej katedry. I w majestacie rozwijającej się sławy został jej prałatem. Za fundamenty tej szczytnej budowli posłużyły mu pierwsze opublikowane w miesięczniku "Morze" (1972) dwie nowele i pierwsza wydana w roku 1974 powieść beletrystyczna "Kolebka" o głęboko patriotycznej wymowie. Niebotycznie wysokie mury charakteryzujące się śródziemnomorską ornamentyką, postawił jeszcze w tym samym roku, wydając "Wyspy zaczarowane". Już widać było, że zamierzenia przerosły oczekiwania. Tak rodzą się legendy. Niedługo później doszły kolejne filary pod przyszłą kopułę gmachu, "Szuańska ballada" i "Francuska ścieżka" (1976). Podtrzymywany w swych tytanicznych wysiłkach ogromnym zainteresowaniem wyznawców oraz powszechnym poklaskiem dla monumentalnego dzieła które rozpoczął, postanowił wydłużyć główną nawę o "Empirowy pasjans" (1977) i "Cesarskiego pokera" (1978). Wydawało się, że nim gmach zostanie ukończony, wyznawcy gęsto pokryją cały osiągalny teren budowy leżąc krzyżem. Niestety, te zamierzenia nie spotkały się z uznaniem Lepszego, poruszonego wzrastającym zagrożeniem nowej idei (lawiny wyznawców) wobec dogmatycznej rzeczywistości. Dalsza budowa Katedry urzędniczym ukazem została wstrzymana, dokumentacja niecnych uczynków zaś zabezpieczona przez autora w brulionie z tytułem "Perfidia" (1980).
Jednakże pisarz mając w pamięci słowa Diogenesa z Koryntu "Nie zasłaniaj mi słońca!", dla rozproszenia strefy mroku, publicznie odkrył ścieżki swojej wcześniejszej podróży do Nowego Świata w "Asfaltowym saloonie" (1980). Wszak Kolumb płynąc na zachód nosił w sobie całą Amerykę. Wierzył, że to "motto" zostanie właściwie odczytane; świat nie stoi w bezruchu, trzeba zmierzać do przodu i wznosić się wyżej. Umiejętnie tocząc narzuconą grę, odniósł kolejny sukces wygrywając partię z Lepszym, gdy znienacka na rynku wydawniczym objawił się "Szachista" (1980). Próby izolacji przez Lepszego zakończyły się niepowodzeniem. Rozpoczęło się za to dalsze wznoszenie Katedry. Na prezbiterium pisarz przeznaczył "Flet z mandragory" (1981), jako ostoję wiary po wsze czasy. Wzorując się częściowo na rozwiązaniach lansowanych przez wybitnego architekta w dziele "Frank LLoyd Wright" (1982), jako ornamenty zaprojektował "Wyspy bezludne" (1987), których rozmieszczenie zaplanował z niezwykłą dokładnością w najważniejszych punktach budowli, zgodnie z dewizą, że Katedra ma odpowiadać atawistycznym potrzebom i wymaganiom człowieka, zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa i wygody. Ma ona docelowo również pełnić niespotykaną gdzie indziej rolę Muzeum Wyobraźni „MW” (1984), rolę integrującą budowniczego z jego wyznawcami dla których prezentowane idee nie były tylko "Łysiak fiction" (1986).
Kiedy gotowa była ambona oparta na dotychczas wydanych dziełach i tłumy zapełniły główną nawę, popłynęły prorocze słowa budowniczego-artysty: "(...) Zgódź się jednak ze mną, iż nie ma w literaturze właściwszej formy sprzedawania prawd politycznych niż ta, którą zastosowałem dla "Konkwisty" (1988), a mimo cenzurowania słów moich powiadam wam: "Dobry" (1990) jest wszędzie. Bądźcie jak "polscy <kozacy> Bonapartego", "Śledźcie myśli Napoleona", poddajcie się urokowi Empiru w "Napoleoniadzie" (1990)".
Pamiętajcie jednocześnie, że "nie ma wiecznych imperiów i nie trzeba tu proroctw - trzeba tylko cierpliwości (...)"; oto słowa z potyczek z "Lepszym" (1990). Nie dajcie się przekupić "purpurowym srebrem", sprzedając swoją ojczyznę, sprzedając siebie, albowiem niegodziwość i podłość wasza zostanie bez skrupułów wykorzystana przez nieprzyjaciół, jak to niegdyś w historii bywało, a czego nie wypowiedziały dotychczas w pełni "Milczące psy" (1990). Ironią historii jest to, że dekada która zaczęła się w 1980 roku narodzinami "Solidarności" i zakończyła w 1991 rozpadem sowieckiego imperium, należy do komedii (...); w tym nasz wspólny los był "Najlepszy" (1992).
Wydawało się, że stojąc już w najwyższym punkcie Katedry, Łysiak prałat niczym mityczny Ikar, przy pomocy skrzydeł sławy wzniesie się jeszcze wyżej, jednak trochę już zmęczony i przytłoczony nieco monumentalną budowlą, odchodzi na pobocze toczących się wydarzeń. Nie pozostawia ich jednakże bez komentarza, czemu daje niejednokrotnie wyraz w obszernej publicystyce i wywiadach, zebranych skrzętnie przez skrybów w wielu księgach "Łysiak na łamach", tomy 1-6. Jego nurtuje już zupełnie inny temat, rzadko podejmowany publicznie w społeczeństwie mocno zatomizowanym: feminizacja. Daje temu upust w księdze o kobietach z "ich burdelowym stylem życia" pełnym jednoznaczności, dwuznaczności i podtekstów. Po ukazaniu się tej pozycji "Statek" (1994) - świątyni przybyło niezwykłe studium złożonej moralności. Brakowało już tylko kompletnej Biblii. Dziejów sztuki wyrażonych nie piórem, a pędzlem. Dziejów z których powinniśmy być dumni, należymy bowiem do kręgu kulturowego stymulowanego przez Hellenizm, Judaizm i Chrześcijaństwo. I tak powstało "Malarstwo Białego Człowieka" tom 1-8 (1997-2000). Dzieło człowieka chwalące imię Boga objawiającego się w sztuce.
Nim pisarz jeszcze ukończył Biblię i umieścił ją w Tabernakulum, dokonał rozprawy etycznej "z wyborem mniejszego zła", podejmowanym wielokrotnie przez mędrców, a częściej demagogów; uświadamiając wyznawcom jaką "Cenę" (2000) trzeba za to zapłacić. Obwołany syndykiem, dokonał jednocześnie rozliczenia kończącego się wieku XX, demaskując przeniewierstwa , szalbierstwa i oszczerstwa wszechwładnie panoszące się na ziemskim globie, a potęgowane głównie przez współczesne środki masowego przekazu. Było to prawdziwe "Stulecie kłamców" (2000). Chciałoby się zapytać: dokąd zmierzasz, świecie? Na koniec ten wspaniały budowniczy, pisarz, artysta i prałat w jednej osobie odprawia tajemnicze misterium ujawniając szerokim rzeszom nie tylko swoich wyznawców, ogromne skarby, które zgromadził w świątyni, skarby których wartości są nie do przecenienia. Unikatowe malowidła, księgi, pamiątki narodowe, wyroby rzemiosła artystycznego, grawiatury, dokumenty i manuskrypty. Prawdziwa "Wyspa zaginionych skarbów" (2001). Skarbów godnych monumentalnej Katedry.

Krzysztof "Krisand" Andrzejewski

  WYDANIA

Exlibris, Galeria Polskiej Książki - Warszawa 2003.


Copyright ©2001 - 2012  KRISAND

All rights reserved.