...Polski „okrągły stół” jest znany opinii publicznej jako mebel, przy
którym komuna przekazała władzę opozycjonistom, czyli antykomunistom. W
istocie rządzący wówczas komuniści za partnerów do rozmów przy „okrągłym
stole” wzięli sobie wyłącznie lewicowy nurt opozycji i swoich konfidentów,
których w podziemiu była ogromna liczba. Głównego targu dobito w bardzo
wąskim gronie, bez udziału kamer telewizyjnych i mikrofonów. Układ, który
tajnie zawarto, był prosty: my (komuniści) oddajemy wam władzę polityczną, a
wy w zamian za to nie przeszkadzacie nam w zawładnięciu całym majątkiem tego
kraju, to jest całą gospodarka i sferą finansów, a nadto pozostawiacie
nienaruszone służby specjalne i hierarchię wojskową.
- Czy jest Pan stuprocentowo pewien, że zawarto taki układ?
- Jestem tego pewien w takim samym stopniu jak tego, że kiedyś umrę. Tak
było. Dzisiaj prawie wszystkie, nieomal co do jednego, polskie banki,
kantory, przedsiębiorstwa prywatne i państwowe, słowem finanse i biznes,
znajdują się w rękach byłych członków PZPR, byłych oficerów bezpieki i tzw.
TW (Tajnych Współpracowników), czyli szpicli, którzy dla bezpieki pracowali,
nierzadko grając opozycjonistów. Mniej lub bardziej sekretne udziały w tym
żłobie (na przykład przez członków rodzin) mają niektórzy bonzowie z elity
politycznej. Ilu, nie wiadomo.
- Czymś pocieszający jest wszakże, iż o takich sprawach można w Polsce pisać
i mówić.
Ale za takie mówienie i pisanie, za każde działanie przeciwko
wspomnianej mafii, płaci się ciężko. ...Adam Michnik, o którym powiedziałem
kilka słów prawdy w „Lepszym” i w „Najlepszym”, tudzież jego
wielbiciele, rozpętali w gazetach dziką nagonkę przeciwko mnie. Od kilku
miesięcy nie było prawie tygodnia, żebym nie oberwał w którymś z mediów..
Myślę, że potrwa to jeszcze długo. Za komunizmu mnie i moją twórczość
flekował w identyczny sposób firmowy organ partii bolszewickiej, „Nowe
Drogi”. Wtedy obrywałem od sekretarza KC, Andrzeja Werblana, teraz od
Michnika.
*
* *
...Besancon słusznie też zauważył, że fakt, iż tacy jak Michnik ludzie
Solidarności nie chcą naprawdę walczyć z komunizmem, obraca się przeciw
prawdziwej opozycji, rozdrobnionej i bezsilnej. I tak właśnie jest. Michnik
i podobne mu „autorytety moralne” - Mazowiecki, Kuroń, Geremek,,
Szczypiorski, Małachowski e tutti quanti - w większości byli członkowie
PZPR, swego czasu piewcy sierpa i młota, sprawują dzisiaj w Polsce rząd
dusz. Robią wszystko, co tylko można, by nie ujawniono konfidentów czerwonej
bezpieki. ...A każdego, kto się im usiłuje przeciwstawić, krzyżują w
mediach, nazywając „oszołomem”, „dewiantem”, „klerykałem”, „antysemitą”,
„nacjonalistą”, „wyznawcą spiskowej teorii dziejów”, itp..
- Zastanawiam się nad czymś innym. Nad tym, co tacy ludzie jak Pan mogą
zrobić, by ten stan rzeczy w Polsce zmienić.
- Mogą się modlić o drugi cud nad Wisłą. O to, żeby społeczeństwo
zrzuciło bielmo z oczu i żeby zrzuciło z tronu czerwono-różową oligarchię,
która rządzi Polską. Bo to są rządy haniebne, kompromitujące i niszczące
kraj, tak politycznie, jak i gospodarczo.
- Jeżeli mówi Pan o modlitwie, czy to znaczy, że nie ma w Panu nadziei, że
można to zmienić bez udziału sił nadprzyrodzonych?
...Tak, przyznaję, nie ma we mnie zbyt wielkiej nadziei, z przyczyn,
które już panu wymieniłem. W którejś ze swoich książek napisałem, iż
bezradność to najgorsze uczucie dla mężczyzny. To jest właśnie mój rak -
poczucie bezradności. Być może zdziwię pana, ale lepiej się czułem żyjąc w
komunizmie. Wtedy sytuacja była czysta jak kryształ: po jednej stronie
barykady czerwona bestia, po drugiej ty. Jeśli nie dałeś się sprostytuować w
żaden, nawet w najmniejszy sposób to znaczy, że ocaliłeś swoje
człowieczeństwo, i to był triumf, zwycięstwo człowieka. A dziś żyję w
hybrydzie, która jest rzekomo wolną, wyzwoloną z komunizmu Polską. Tylko, że
w tej Polsce cnota, a już najbardziej cnota patriotyzmu, jest występkiem,
występek natomiast (wszelkie przeniewierstwo, złodziejstwo, kłamstwo,
wysługiwanie się esbecji i Moskwie, każda forma łamania dekalogu)
reklamowany jest jako cnota. W tej Polsce ludzie, którzy mówią prawdę, są
ośmieszani i opluwani, dostają etykietkę „oszołomów”. Nigdy nie przestanę
być „oszołomem”. Gdybym przestał, ojciec wstałby z grobu i dałby mi po
gębie.
z pisarzem rozmawiał Dariusz von Guttner-Sporzyński
|