Za Drugiego Cesarstwa i poprzedniego "fin de siecle'u" luksusowe burdele
europejskie zwano: "maison de tolerance" - domami tolerancji. Prócz usług
cielesnych każdego rodzaju (od pedofilii po sodomię) serwowano tam również
spektakle mające rozochocić klienta. Były to scenki z gimnastykującymi się
lesbijkami, z gwałconymi uczennicami i mniszkami, z erotycznym aerobikiem
grupowym, z maszynerią chędożącą (już elektryczną!), z torturą
sadomasochistyczną, i z zoofilią kobiet (przy wykorzystaniu niemieckich
dogów i nowofunlandów). Świat dzisiejszy, ergo dzisiejszy "fin de siecle" ,
jest wykapanym "maison de tolerance". Cała wzmiankowana wyżej "maniere de
vivre" czmychnęła z domu publicznego i rozpełzła się po całym globie, by
królować w domach prywatnych, w aulach uniwersyteckich, w kinach, w teatrach
i w parkach, tudzież na ulicach, na placach i na salonach - wszędzie.
...Reakcyjny stan ducha, który mnie trawi, zwany jeszcze niedawno "oszołomstwem",
a według nowej terminologii lewaków "faszyzmem", każe mi być postępobójcą -
każe mi toczyć walkę przeciwko gangrenie postępowej "postępu". Walkę być
może skazaną na klęskę, ale bez oporu klęska zawsze jest nieuchronna, a gdy
się walczy - jest ledwie możliwa. Głośny konserwatysta, wróg jakobinizmu,
Edward Burke, mawiał: Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic
nie robili". Wcześniej Molier nauczał tego samego przy pomocy aforyzmu:
"Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za to, co robimy, lecz i za to, czego nie
robimy". Nie wolno ci tedy stać i bezczynnie patrzeć, jak brudna fala zalewa
twój dom. Rzucam hasło: "Faszyści" wszystkich krajów łączcie się w rycerskie
kohorty, by skopać dupska lewaków, farmazonów i dewiantów, którzy
terroryzują świat! Albo ta Ziemia będzie nasza, albo będzie kupą łajna i
niczym więcej. "Tertium non datur".
...Precz zatem z tolerancją dla:
1 PEDERASTÓW...
2 PODKULTUROWCÓW...
3 MNIEJSZOŚCIOWCÓW...
4 HISTYFIKATORÓW...
5 DEPRAWATORÓW...
6 KRYMINALISTÓW...
7 RENEGATÓW...
8 TOLERANCJONISTÓW...
Wiem, że napisałem tekst rażąco agresywny i samobójczo nieroztropny ("Księga
Amosa": "Roztropny zachowuje w takich czasach milczenie"). Jednak milczenie
"w takich czasach" nie przystoi wojownikom. A fonetyka bitwy jest
determinowana poziomem agresywności przeciwników. Zstępujące tony "basso
lamentoso" w "Mszy h-moll" Bacha, które rysują śmierć Chrystusa, byłaby
melodią bardziej kulturalną, lecz "fortissimo" trąb zwiastujących Sąd
Ostateczny uznałem za poetykę bardziej adekwatną. Sutenerstwo diabła trzeba
zwalczać totalnie - na lądzie, w powietrzu i na morzu!
Waldemar Łysiak
3 czerwca 1995 |