<%@ Language=JavaScript %> Wyspy Wirtualne z Waldemarem Łysiakiem
Strona głównaDodaj do ulubionychNapisz do nas

  NAJNOWSZE DZIEŁA

Ostatnia kohorta
V wiek naszej ery. Wiek, który cofa europejską cywilizację pod każdym względem do stanu barbarzyństwa - ciemnej europejskiej nocy. Ten regres spowodowało runięcie paneuropejskiego Rzymu...

więcej

Rzeczpospolita kłamców - SALON
Szalenie obrazoburcza kontynuacja wątków podjętych w „Stuleciu Kłamców". Kłamców Rzeczpospolitej ostatnich 15 lat. Czym jest ów Salon?

więcej

Patriotyczne "EMPIREUM" bibliofilstwa
czyli przewodnik po terenach łowieckich Bibliofilandii tudzież sąsiednich mocarstw. "Empireum" to ewenement.  Dodam - i nie tylko. Jest to także, Łysiaka portret własny...

więcej

 

  Kolebka
  
Wyspy zaczarowane
  Szuańska ballada
  Francuska ścieżka
  Empirowy pasjans
  Cesarski poker
  Perfidia
  Asfaltowy saloon
  Szachista
  Flet z mandragory
  Frank Lloyd Wright
  MW
  Łysiak fiction
  Wyspy bezludne
  Konkwista
  Dobry
  Napoleoniada
  Lepszy
  Milczące psy
  Najlepszy
  Statek
  Malarstwo Białego Człowieka 1
  Malarstwo Białego Człowieka 2
  Malarstwo Białego Człowieka 3
  Malarstwo Białego Człowieka 4
  POCZET królów bałwochwalców
  Malarstwo Białego Człowieka 5
  Napoleon fortyfikator
  Malarstwo Białego Człowieka 6
  Cena
  Malarstwo Białego Człowieka 7
  Stulecie kłamców
  Malarstwo Białego Człowieka 8
  Wyspa zaginionych skarbów
  Kielich
  Empireum tom I i II
  Rzeczpospolita kłamców
  Ostatnia kohorta
  Najgorszy
  Salon 2 część 1
  Salon 2 część 2
  Talleyrand
  Lider
  Historia Saskiej Kępy
  Mitologia świata bez klamek
  4 czyli operacja Sandbox
  Satynowy magik
  Malarstwo biało-czerwone t. 1
  KARAWANa Literatury
  Malarstwo biało-czerwone t. 2
  Życie erotyczne księcia Józefa

 

 

 

 

 

 

 

  WALDEMAR ŁYSIAK - PUBLICYSTYKA

Skuteczność

Odpowiedź na pytanie: co to jest skuteczność? - brzmi w III Rzeczypospolitej tak: jest to coś, czego chronicznie brakuje wszystkim nurtom polskich anty komunistów...


(„NAJWYŻSZY CZAS” - 9 grudnia 1995)

Wszystkim, całej białogwardyjskiej gromadzie rozpostartej między konserwatystami UPR, a niepodległościowcami Solidarności, czyli między biegunami, które się zwalczają ku uciesze komunistów. Anty czerwony elektorat ma dzisiaj do swoich anty czerwonych partii i kanap pretensje do swych elektoratów o mikroskopijność, co razem daje kwadraturę koła. Ja, niby ten Jontek, którego wykolegowała Halka, „nie mam żalu do nikogo, jeno do ciebie niebogo”, myśląc o demokracji czyli o tak zwanej (przez idealistów) „zbiorowej mądrości narodu”, która wnuki Marksa tytułują po swojemu „dyktaturą proletariatu”. Rozumie się, że klnąc ladacznicę, automatycznie klnę jej rajfurkę - udecję, co udupiła mój „wyzwolony” kraj. No i mogę się dziwić, że „w tej potrzebie Pan Bóg nie był z nami”, ale nie mogę złorzeczyć fortunie, pechowej wenie Sarmatów, bo nie jestem wyznawcą Allaha...

...Doraźna skuteczność to święta krowa pragmatyzmu, lecz czy zawsze i wszędzie musi być świętością? W pewnych dziedzinach jest konieczna - w medycynie, w sporcie, w pożarnictwie, ratownictwie, w łapownictwie, i w łapaniu pcheł. Ale już w miłości chyba nie bardzo. Niejeden facet dużo by dał, by móc cofnąć czas o dwie dekady i zepsuć skuteczny podryw, który zaprowadził go przed ołtarz. A w sztuce? A w poezji? Tam doraźna skuteczność (sukces rynkowy) jest bez znaczenia - liczą się wartości nadczasowe, piękno wyższe od chwilowych mód. Cóż więc winno być główną doraźną skutecznością? Myślę, że skuteczne praktykowanie na bieżąco jakiej takiej (choćby umiarkowanej) przyzwoitości, gdyż praktykowanie cnót tylko w życiu pozagrobowym pachnie mi karygodną łatwizną, chociaż doktryna mojego kościoła uwielbia permanentnych łotrów reedukowanych podczas spowiedzi agonalnej.

...Skuteczną stała się moja pisanina na rzecz polskich dzieci cierpiących biedę, a taka skuteczność to królewska skuteczność, żadna inna nie przyniosłaby mi satysfakcji większego kalibru. Wpierw był tekst w „NCz!” pt. „Stąd do przyzwoitości”. Pisałem tam: „Społeczeństwo polskie bardzo się przejmuje losem HIV-a, pedała, Aborygena, Czeczena, i Murzynka Bambo, miast losem polskich dzieci chorych na białaczkę lub wymagających specjalistycznego leczenia w Ameryce (...) Polski humanitaryzm spaceruje głową do dołu, ergo: klepkami mózgowymi po klepkach pawimentu”....

...Pytany o Czeczenię, wygłosiłem twardą filipikę, piętnując panujący u nas (zainicjowany zresztą przez anarchistów) kult Czeczeni. Cytuję ten fragment wywiadu:

(...) Czy nie przyjąłby Pan czeczeńskich dzieci na kolonie wakacyjne u nas?

- Ależ przyjąłbym wszystkie dzieci świata, które tego potrzebują, nikogo nie kocham bardziej niż dzieci! Tylko, że jako szowinista, zacząłbym od polskich dzieci, proszę Panów. Czy Panom jest wiadomo, że zaledwie kilkanaście procent polskich dzieci miało wakacje wyjazdowe w tym roku? Że są całe regiony kraju, gdzie dzieci są permanentnie głodne, zdarza się, że mdleją z głodu na lekcjach? Że co piąte dziecko żyje w skrajnej nędzy? Że sytuacja setek domów dziecka i domów opieki społecznej jest bardziej niż katastrofalna? Tam trzeba wyżywić dziecko za pieniądze, za które nie wyżywiłby kota, nie ma środków higieny, nie ma nic! Porozmawiajcie , Panowie, z jakimkolwiek kierownictwem tych placówek, a dostaniecie raport dramatyczny, jeśli nie makabryczny. Czasami telewizja, gazety lub radio prezentują ów stan, alarmują lecz na społeczeństwie nie robi to żadnego wrażenia. Wystarczy jednak pokazać rodakom trzęsienie ziemi w Ameryce Południowej, suszę w Afryce, dżumę w Azji lub wojnę w Arabii, żeby eksplodowała tradycyjna polska czułość serca i hojność. Jada wozy kolorowe znad Wisły ku odległym strefom globu, ciągną sarmackie tabory z żywnością, odzieżą, lekarstwami i kocami, a polskie dzieci płaczą głodne i obdarte, bo tradycyjnie „najciemniej pod latarnią”. Zwłaszcza pod lampą reżyserską, telewizyjną!

- Co Pan przez to rozumie?

- Rozumiem przez to, że dokarmianie polskich głodomorków to żaden biznes i żaden szpan, tymczasem efektowny konwój wyruszający ku jakiejś egzotycznej dziczy daje wspaniałe możliwości prezentowania swego wielkodusznego serca na szklanym ekranie, udzielania „europejskich” wywiadów, skromnego przewracania internacjonalistycznymi oczkami, prężenia piersi pod medale, et cetera, „Show must go on!”. A polskie bachory niech żrą korę i trawę! Oto dlaczego w artykule „Stąd do przyzwoitości” twierdziłem, iż rodzimy humanitaryzm wędruje głową do dołu i ma wszelkie cechy „postępowego” barbarzyństwa.
- Według Pana takie są skutki kultu tolerancji i demokracji...
- Pseudo tolerancji, czyli patologicznego permisywizmu, jak również pseudo postępu i demokracji zżerającej samą siebie.

Waldemar Łysiak

 

OSKARŻAM!   MINISTERSTWO PRAWDY   MAISON DE TOLERANCE   SKUTECZNOŚĆ   PRAWEM WILKA


Copyright ©2001 - 2012  KRISAND

All rights reserved.